Donaldson Stephen - Skoki 02 - Skok w wizje, książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
SKOK W WIZJĘZAKAZANA WIEDZAfSTEPHEN R. DONALDSONKOK W WIZJĘPRZEhOZYh PIOTR W. CHOLEWAi?&'Colinowi Bakerowi:któż wie, ile dobregodla mnie uczynił?ANCUSMilos Taverner westchnšł i przejechał palcami po czaszce, jakby chciał się upewnić, że to, co zostało z jego włosów, wcišż jest na miejscu. Zapalił następnego nika. Potem spojrzał ponuro na wydruk i spróbował wymylić jakš metodę, która byłaby skuteczna, a przy tym nie wpakowała go w takie kłopoty, że ludzie, których miał zadowalać - i brał za to pienišdze - zwróciliby się przeciw niemu.Był odpowiedzialny za trwajšce wcišż przesłuchanie Angusa Thermopyle.Szło nie najlepiej.Jednych to cieszyło, innych doprowadzało do wciekłoci.Proces Angusa okazał się doć prosty jak na takie przedsięwzięcie. Ochrona Gór-Komu odzyskała skradzione zapasy. Rewizja, dzięki której odnaleziono te zapasy na pokładzie licznotki, statku Angusa, miała dostateczne podstawy prawne. Mimo pewnej liczby niejasnych i niepokojšcych wyjštków, dane z rdzenia statku wsparły oskarżenia, przynajmniej te lżejsze. Obwiniony nie próbował się bronić - pewnie zdawał sobie sprawę, że to daremny wysiłek.Wszystko skończyło się jak należy: Angusa Thermopyle uznano za winnego zarzucanych mu czynów.Z drugiej strony, mimo prowokacyjnych plotek o implantach strefowych, gwałtach, morderstwach i zniszczeniu Pogromcy gwiazd, okrętu PZKG, nie znaleziono dowodów, pozwalajšcych oskarżyć go o cokolwiek poważniejszego niż kradzież zapasów Stacji. Angusa skazano na dożywocie w stacyjnym więzieniu, ale ochrona nie potrafiła tak nagišć prawa, by uzyskać wyrok mierci.Sprawa została zamknięta.Ochrona jednak nie zamierzała jej tak zostawić.Milos Taverner miał w tej kwestii doć mieszane uczucia. Zbyt wiele było priorytetów, o których powinien pamiętać.Jako zastępca szefa ochrony odpowiadał za przesłuchania. Owszem, zarzuty postawione Angusowi Thermopyle nie budziły żadnych wštpliwoci, a posiadane dowody nie pozwalały oskarżyć go o cokolwiek innego. Ale ochrona znała Angusa od dawna. Jego piracka działalnoć była rzeczš pewnš, choć trudnš do wykazania. Interesy z przestępcami wszelkiego rodzaju, od handlarzy narkotyków i psy-chotyków po nielegalny handel rudš we wszystkich jego odmianach, były powszechnie znane, choć nie do udowodnienia. Załogi Angusa Thermopyle przejawiały niepokojšcš skłonnoć do znikania bez ladu. W dodatku niezwykle intrygujšcy był nie wyjaniony cišg zdarzeń, jaki doprowadził go z powrotem do Gór-Komu w towarzystwie policjantki ZKG, która powinna zginšć na pokładzie Pogromcy gwiazd.Bioršc to wszystko pod uwagę, Tavemer nie mógł kwestionować decyzji, by przesłuchiwać Angusa Thermopyle, dopóki się nie złamie - albo nie umrze.Mimo to zastępca szefa nie miał ochoty na tę pracę. Z wielu powodów.Jako człowiekowi drobiazgowemu Angus wydawał mu się odrażajšcy. Wszyscy wiedzieli, że jedynš wadš Milosa jest nałóg palenia ników. Nawet ci, którym nie starał się nadskakiwać, przyznawali, że jest schludny, ostrożny, nienagannie poprawny we wszystkim. A nikt zdrowy na umyle nie próbowałby przypisać tych zalet Angusowi.Więzień najbardziej przypominał wzdętš złoliwš ropuchę. Higienę uważał za słowo obce: brał prysznic tylko wtedy, gdy strażnicy siłš wlekli go do kabiny sanitarnej; czysty kombinezon67wkładał pod grobš głuszaka. Pocił się obficie i cuchnšł jak winia. Brud wżarł mu się w skórę. Na samš myl o Angusie czuł si słaby; jego obecnoć przyprawiała o mdłoci.W dodatku w żółtych oczach Angusa płonęła złoliwa inteligen-' cja, a pod ich spojrzeniem Milos czuł się odsłonięty, niebezpiecznie obnażony.Angus był chytry, sprytny, zdradliwy jak sam chaos. Praca z ta kimi ludmi niosła ryzyko. Kłamali tak, by podtrzymać złudzenia przesłuchujšcego. Wycišgali wnioski z zadawanych pytań, zyskiwali wiedzę nie mniejszš od tej, jakš się dzielili - w przypadku Angusa pewnie nawet większš - i wykorzystywali jš, by doskonalić swe kłamstwa, by sprowadzić zgubę na rozmówcę, nawet gdy nie mieli do tego żadnych podstaw i kiedy nad nimi samymi regularnie pracowali eksperci, zachęcajšcy do współpracy. Tacy ludzie, gdy powinni być najsłabsi, stawali się najgroniejsi.Angus budził w zastępcy szefa uczucie, że to on, Milos, jest sprawdzany, to jego, Milosa, sekrety mogš wyjć na jaw, to jego przesłuchujš.Jakby tego nie było dosyć, codziennie stawał twarzš w twarz ze wiadomociš, że przesłuchanie może doprowadzić do eksplozji. Angus Thermopyle był piratem rudy; miał więc nabywców. licznotkę zdobył w nielegalny - choć nie udowodniony - sposób. Wyposażył jš nielegalnie. Korzystał zatem z nielegalnych stoczni. Częć jego sprzętu cuchnęła obcš technikš, a zapisy były zbyt czyste, choć nienaruszalnie zarejestrowane w rdzeniu danych statku.Wszystkie te wnioski i wszystkie łańcuchy hipotez prowadziły w jednym kierunku: do zakazanej przestrzeni.Angus Thermopyle miał zatem dostęp - bezporedni lub poredni - do tajemnic tak niszczycielskich, że mogły zachwiać równowagš sił w całym potężnym imperium handlowym Zjednoczonych Kompanii Górniczych. Te tajemnice mogły zagrozić bezpieczeństwu każdej stacji. Niewykluczone, że mogły zagrozić bezpieczeństwu samej Ziemi.Milos Taverner nie był pewien, czy chce, by te tajemnice wyszły na jaw. W miarę upływu czasu zyskiwał coraz większš pewnoć, że wolałby zachować je w ukryciu. Milczenie Angusa do furii doprowadzało ludzi wydajšcych rozkazy, za wykonywanie których Milos brał pienišdze. Tajemnice Angusa, jeli zostanš odkryte, doprowadzš do8furii innych. Ale ci, którzy nienawidzili milczenia więnia, nie stanowili tak wielkiego bezporedniego zagrożenia jak ci drudzy.Jednak każda chwila spędzona z Angusem Thermopyle była rejestrowana. Na Stacji regularnie analizowano transkrypcje. Kopie rutynowo trafiały do PZKG. Zastępcy szefa ochrony Gór-Komu nie pozostawało nic innego niż całkowite powięcenie tej sprawie.Nic dziwnego, że nie mógł rzucić palenia. Zauważył, że nałóg budzi niesmak u innych, ale nie umiał z nim zerwać. Czasami wydawało mu się, że tylko palenie pozwala mu znieć napięcie nerwowe.Na szczęcie Angus Thermopyle nie przejawiał chęci współpracaWysłuchiwał pytań z niezmiennš wrogociš. Milczał. Od uderzeń głuszaków aż rzygał własnymi flakami, a cela mierdziała wymiocinami, ale nie mówił ani słowa. Spokojnie znosił głód, pragnienie, deprywację sensorycznš. Tylko raz się załamał: kiedy Milos go poinformował, że licznotkę włanie demontujš na częci i złom. Ale wtedy Angus wył tylko jak zwierzę i próbował zdemolować pokój przesłuchań. I nadal nic nie mówił.Zdaniem Milosa przekazanie wiadomoci o licznotce było błędem. Otwarcie powiedział to przełożonym - choć wczeniej zadał sobie wiele trudu, by zaszczepić im ten pomysł. Był przekonany, że co takiego wzmocni tylko nieustępliwoć więnia. Oni jednak się upierali - w końcu żaden inny sposób nie dał rezultatów.Sprawa skończyła się mniej więcej tak, jak Milos oczekiwał. Odniósł przynajmniej to jedno niewielkie zwycięstwo.Poza tym kolejne przesłuchania nic nie dawały.- W jaki sposób spotkałe Mornę Hyland? Brak odpowiedzi.- Co robilicie razem? Brak odpowiedzi.- Dlaczego glina z PZKG zgodziła się lecieć z takim mordercš jak ty? Brak odpowiedzi.- Co jej zrobiłe?Oczy Angusa pozostały nieruchome.- Jak zdobyłe te zapasy? Jak dostałe się do magazynów? Niebyło włamania do komputera. Strażnikom nic się nie stało. Nie maladu, że wcišłe się z zewnštrz. Przewody wentylacyjne sš za wšskie dla tych skrzyń. Jak to zrobiłe?Brak odpowiedzi.- Jak zginšł Pogromca gwiazd! Brak odpowiedzi.- Jak przeżyła Morna Hyland? Brak odpowiedzi.- Powiedziała, że nie ufa ochronie Stacji. Powiedziała, że na Pogromcy gwiazd dokonano sabotażu. I że to musiało się stać tutaj.Dlaczego zaufała tobie, a nie nam?Brak odpowiedzi.- Skšd się tam wzišłe? Jakim cudem znalazłe się tam, gdy wybuchły silniki Pogromcy gwiazd!Brak odpowiedzi.- Mówiłe - Milos zajrzał do wydruku - że byłe w pobliżu,i twój skan złapał eksplozję. Sugerowałe, że wiedziałe o katastrofie i chciałe udzielić pomocy. Czy to prawda?Brak odpowiedzi.- Czy jest prawdš, że Pogromca gwiazd cię cigał? Czy jestprawdš, że przyłapali cię na przestępstwie? Czy jest prawdš, żepodczas pocigu miałe awarię? Czy to w ten sposób licznotka została uszkodzona?Brak odpowiedzi.Ssšc nika, żeby nie trzšć się ze złoci, Milos Taverner studiował sufit, stosy wydruków na blacie, twarz Angusa. Kiedy policzki więnia były tłuste, wzdęte jak jego brzuch; teraz już nie. Teraz skóra zwisała mu ze szczęki, a więzienny kombinezon z ramion. Stracił na wadze, lecz fizyczne osłabienie nie zmieniło gronego, nieruchomego spojrzenia żółtych oczu.- Wyprowadcie go - rzucił Milos strażnikom. - Spróbujcie gozmiękczyć. Jeszcze raz.Szlag, pomylał, kiedy został sam. Nie używał wulgarnych słów; szlag" było najmocniejszym przekleństwem w jego słowniku.Niech cię szlag trafi! Niech mnie szlag! Niech go szlag! Niech szlag trafi nas wszystkich.Wobec kogo powinienem być teraz lojalny? ~"~~AWrócił do gabinetu i przygotował zwykłe raporty dotyczšce zwykłych spraw. Potem przejechał windš do Komunikacji i wykorzystał wydzielone kanały ochrony, by na wšskim pamie przesłaćkilka transmisji w osobistym kodzie; żadna z nich nie została zarejestrowana. Dla pewnoci nadał jeszcze żšdanie przesłania danych, z których - kiedy nadejdzie odpowied - dowie się o stanie rachunku bankowego, jaki pod fałszywym nazwiskiem założył w Sagitta-rius Unlimited.Następnie powrócił do przesłuchania Angusa Thermopyle. Co innego mógł zrobić?Jedyna, jak dotšd, okazja złamania więnia pojawiła się, gdy An-gus spróbował ucieczki.Mimo uporu i wyranej socjopatii, wiadomoć o licznotce okazała się ciężkim ciosem. Kiedy minšł wy... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • eldka.opx.pl