Dojrzała czarownica, FanFiction

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dojrzała czarownica

 

1.JAKBY TO BYŁO PROSTE!

 

-Szybciej pakuj te walizki do bagażnika córeczko!- popędzała mnie mama.

-Przecież mogę się teleportować do tego cholernego domu!- strasznie mnie denerwował upór rodziców.

-Wyrażaj się moja panno. Wychowaliśmy cię na kulturalną dziewczynę.- zapadła chwila milczenia- Chcemy być po prostu przy tobie w tak ważnej chwili, własny dom, pierwszy dzień w pracy...

-O nie!- przerwałam ojcu- Do Ministerstwa Magii ze mną nie pójdziecie!- przestraszyłam się.

-Spokojnie, nie zamierzamy.- uspokoiła mnie mama.

 

-Jesteśmy na miejscu- obwieściła pani Granger po godzinnej podróży.

Wyszłam z samochodu i nie mogłam wydusić z siebie słowa. Stałam przed wielkim ślicznym domem, choć bardziej przypominał on zamek. Był dokładnie taki jakim go sobie wyśniłam. Duży, ale jednocześnie sprawiał wrażenie przytulnego. A w okolicy było wiele zieleni.

-Wejdźmy do środka.-ojciec otworzył drzwi.

Weszłam i dosłownie popłakałam się z zachwytu. Dom urządzony w stylu śródziemnomorskim, pełen powietrza i wody, bajka. Na parterze znajdowała się kuchnia, jadalnia i salon, zaś na piętrze sypialnia, łazienka, pokój gościnny i mały gabinet.

Przytuliłam z całej siły rodziców.

-Dziękuję!

-Puść, bo nas udusisz- śmiał się tatuś.

-Przepraszam.

-To tak na nowy początek.-mama miała łzy w oczach.-Nasza mała córeczka jest już dojrzałą czarownicą.

-Nie przypominajcie mi o tym- westchnęłam, machnęłam różdżką i wszystkie moje rzeczy same poukładały się tam gdzie należy.

-Chciałabym tak potrafić. Praktycznie w ogóle bym nie musiała sprzątać.-mama się uśmiechnęła- Dobrze. Zostawiamy cię już samą. Jutro pierwszy dzień w pracy, musisz przed nim odpocząć. Chodź staruszku- odprowadziłam ich do drzwi- Odwiedzaj nas!- to były ostatnie słowa, które usłyszałam zanim odjechali.

„Hermiona Granger, dorosła czarownica”. Za każdym razem, gdy wypowiadam te słowa, czuję dziwny ucisk w sercu, a gdy w myśl wpada mi wyraz „samotna”, to już całkiem nie wiem co mam ze sobą zrobić. Harry ożenił się z Giny, Ron z Parvati, a ja? Ja zamieszkam sama w wielkim domu, który kupili mi rodzice w czarodziejskiej wiosce nieopodal Ministerstwa Magii, żebym miała blisko do pracy.

Umyłam się, poszłam do sypialni i wyglądnęłam przez okno.

-Jejku! Jaki straszny zamek.-przeraziłam się- Kto by chciał mieszkać w czymś takim?!

Zerknęłam na zegarek, który dostałam od Rona. Była taki sam jak u pani Weasley, wskazywał miejsce pobytu danej osoby. Miałam tam siedem wskazówek, Rona, Harrego, Giny, Parvati, rodziców i mnie. Wszyscy byli obecnie w swoich domach.

-Dobrze, idę spać- położyłam się w wielkim łożu z baldachimem z wizją siebie w okropnym zamczysku stojącym nieopodal mojego domu.

 

-Wstawaj, wstawaj, wstawaj...-zostałam brutalnie obudzona przez budzik.

-Dobrze, już wstałam, możesz przestać- niemiłosierne wrzaski ustały- Dziękuję.

-Proszę- magiczne zegarki bywają nieznośne.

Minęła dobra godzina zanim najedzona, umyta i elegancko ubrana teleportowałam się do Ministerstwa Magii.

-Imię i cel przybycia?- napadł mnie starszy mężczyzna stojący przy wejściu.

-Hermiona Granger...

-A! Pani jest tą nadzwyczaj uzdolnioną czarownicą, która ma pracować w Dziale Odkryć?- ten człowiek mnie zaskoczył.

-Owszem, mam tam pracować, ale nie wiem czy jestem taka uzdolniona. Może po prostu z kimś się panu pomyliłam...

-I przy tym jaka skromna. Dumbledor mówił dużo dobrego o Tobie, Harrym i Ronie. Jestem Tony.

-Miło mi poznać, Tony.- już mi się zaczęła podobać praca tutaj- Nie wiesz przypadkiem czy Potter i Weasley już tu są, bo mięli przejść szkolenie...

-Nie przechodzili tych banalnych testów. –znów mi przerwał- Tyle się już nasłuchało o waszych wyczynach, że przyjęli ich od razu. Spotkacie się po pracy, ja się o to postaram, a teraz leć, bo się spóźnisz pierwszego dnia!- krzyknął, gdy już biegłam korytarzem szukając Działu Odkryć.

-Gdzie to jest?!- spieszyłam się jak mogłam.

Czytałam wszystkie tabliczki, ale nie mogłam trafić na tę z napisem: „Dzieł Odkryćh.

Wszyscy wokół  mnie się spieszyli, nie mogłam nikogo zaczepić. Dopiero po kilku minutach trafiłam na jakiegoś młodego mężczyznę zmierzającego spokojnie w nieznanym mi kierunku.

-Przepraszam pana!- krzyknęłam za postacią.

Był odwrócony do mnie plecami, więc do głowy mi nawet nie przyszło, że to mógł być Malfoy.

-O! Granger! Coś się stało mała?!- patrzył na mnie z wyższością.

-Nie mów do mnie mała! Chciałam zapytać kogoś, gdzie jest Dział Odkryć, ale jakoś sama sobie poradzę.- uniosłam się dumą i poszłam dalej z zadartym nosem do góry.

I tak spóźniłam się godzinę .

-Pani Granger jak sądzę- szef powitał mnie ze srogą miną.- Chyba nie jest pani tak dobra jak opowiadają- powiedział z przekąsem.

-Przepraszam, nie mogłam znaleźć drogi.-było mi bardzo przykro.

-Dam pani jeszcze jedną szansę- po chwili uśmiechnął się dobrotliwie i dokładnie obejrzał, aż się zaczerwieniłam, co nie uszło jego uwadze.-Jest pani śliczna.

-Dziękuję- spuściłam wzrok.

-Proszę za mną, oprowadzę panią.

Po tych słowach nastąpiło zwiedzanie, mnóstwo drzwi, zabezpieczeń, haseł, wszystko musiałam zapamiętać, ponieważ zapisanie czegoś na kartce groziło dostaniem się haseł w niepowołane ręce. Na koniec zaprowadzono mnie do średniej wielkości gabinetu, gustownie umeblowanego.

-Spokojnie. Po krótkim czasie będzie pani wszystko pamiętać.- ten cały szef był bardzo przystojny i młody jak na...

-Pan Malfoy ma gabinet ko...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • eldka.opx.pl