Do Trampów Lucy Parsons, Anarchizm, feminizm, lewica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Do Włóczęgów
Lucy E. Parsons
Alarm, 4 października 1884. Również drukowane i rozprowadzane w ulotce przez International Working People's Association.

DO WŁÓCZĘGÓW,
Bezrobotnych, wydziedziczonych i nieszczęśliwych.

Słowo do 35.000 włóczących się w tym momencie po ulicach tego wielkiego miasta, z rękami w kieszeniach, wśród spozierających na was obojętnie dowodów bogactwa i przyjemności, w których nie bierzecie udziału, nie wystarczy wam nawet na zakup odrobiny jedzenia, która pozwoli uśmierzyć dokuczliwy głód zżerający wasze wnętrzności. To z wami i setką tysięcy znajdujących się w tym samym położeniu w tej wielkiej Krainie Własności chcę zamienić słowo.

Czyż nie pracowaliście ciężko przez całe życie, odkąd tylko osiągnęliście wiek, od którego siłę roboczą wykorzystuje się do produkcji bogactwa? Czyż nie męczyliście się długo, ciężko i mozolnie tworząc bogactwa? I nie wiecie, że w ciągu tych wszystkich lat harówki, wyprodukowaliście bogactwa warte wiele tysięcy, w których ani wcześniej, ani teraz, dopóki nie DZIAŁACIE, nie będziecie uczestniczyć. Czy nie wiecie, że gdy zaprzęgnięto was do maszyny, a owa maszyna została zaprzęgnięta do pary, a tym samym dręczono was 10, 12 i 16 godzin na dobę, przez wszystkie te lata otrzymaliście tylko tyle, by zaspokoić swoje podstawowe, proste potrzeby życiowe, a kiedy chcieliście kupić coś dla siebie i rodziny, zawsze było to najpodlejszej jakości? Czyż nie bywało tak, że gdy chcieliście iść wszędzie tam, gdzie mogliście pójść dopiero w niedzielę, tak niewiele otrzymaliście w zamian za swój nieustanny trud, że nie śmieliście zatrzymać się choć na chwilę? Czy nie wiecie, że pomimo tego ograniczania, odmawiania sobie i oszczędzenia, nigdy nie byliście w stanie wyprzedzić o kilka dni wilków nędzy? I że w końcu, gdy z kaprysu waszego pracodawcy ograniczono produkcję, by uczynić was głodnymi, tak że ogień w piecu zgasł, żelazny koń, do którego was zaprzęgnięto, został unieruchomiony; drzwi fabryki zamknięto, zostaliście tymi autostradowymi włóczęgami, z głodem w waszych żołądkach i z łachmanami na plecach?

Jednak wasi pracodawcy twierdzą, że zamknęli wasze zakłady z powodu nadprodukcji. Lecz kogo obchodziły gorzkie łzy i ściskające się serca waszych kochających żon i dzieci, bezradnych, gdy prosiliście je o czułe "Niech cię Bóg ma w swojej opiece", po czym wyruszyliście na włóczęgę, by znaleźć jakąkolwiek pracę? Pytam - kogo obchodził wasz ból i utrapienie? Byliście tylko włóczęgami, przeklętymi i potępionymi jako "trampy i marni włóczędzy" przez tą samą klasę, która przez tyle lat was okradała. Czy nie widzicie, że określenia "dobry szef" lub "zły szef" nic nie znaczą? że jesteście wydani na ich pastwę, a ich misją jest po prostu kradzież? Czy nie widzicie, że to system pracy, a nie "szef", jest tym, co należy zmienić?

Teraz, gdy wszystkie te jasne, letnie i jesienne dni przemijają, a we nie macie pracy, a zatem nie jesteście w stanie nic zaoszczędzić, a gdy zimny podmuch nadejdzie z północy i całą ziemię otuli całun lodu, nie słuchajcie głosu hipokryty który powie wam, że jest tak z woli Boga, że "ubodzy zawsze byli i będą" lub aroganckiego bandyty, który powie wam, że "przepił sumę wszystkich waszych wynagrodzeń latem zeszłego roku, gdy mieliście pracę i to jest powód, dla którego nie macie teraz nic, albo tak naprawdę nie nadawaliście się do tej pracy, że powinniście być rozstrzelani”. I zastrzelą was, jeśli będziecie prezentować swoje skargi w zbyt dobitny sposób. Więc nie słuchajcie ich, wysłuchajcie mnie! W zimie, gdy mroźne podmuchy wkradają się poprzez wasze podarte, obskurne szaty, gdy mróz kąsa wasze stopy przez dziury w znoszonych butach, a cała nędza wydaje się koncentrować na was, gdy nędza oznaczyła was jako swoją własność i życie stało się ciężarem, a egzystencja kpiną, gdy włóczyliście się po ulicach w dzień i spaliście na twardych deskach w nocy, zdecydujcie się w końcu wziąć ster własnego życia we własne ręce, - wolelibyście raczej zmierzać ku zupełnej nicości, niż dalej znosić życie, które stało się takim obciążeniem - więc być może zdecydowalibyście się raczej skoczyć w zimne objęcia jeziora, niż dłużej cierpieć. Ale powstrzymajcie się, zanim popełnicie ten ostateczny tragiczny akt dramatu waszego prostego życia. Stop! Czy nie można w jakikolwiek sposób zapobiec losowi tych, których zamierzacie osierocić? Fale jedynie uderzą w was kpiąc z twojego nierozważnego działania, ale przespacerujcie się alejami bogatych i zaglądnijcie przez płyty wspaniałych okien do ich rozkosznych domostw, a możecie odkryć takich samych złodziei, jak ci którzy okradli was i splądrowali wszystko, co posiadaliście. Następnie pozwólcie, by wasza tragedia została tutaj wystawiona! Wybudźcie ich z tej swawolnej rozrywki na wasz koszt! Wysyłajcie dalej swoją skargę i dajcie im odczytać ją przez czerwony blask zniszczenia. Dlatego gdy rzucicie "jedno przeciągłe spojrzenie wstecz", możecie mieć pewność, że przemawialiście do tych złodziei w jedynym języku, jaki byliby w stanie zrozumieć, bo nigdy jeszcze nie raczyli wysłuchać skarg swoich niewolników, której by nie byli zmuszeni odczytać poprzez czerwony blask buchający z lufy pistoletu lub takiej, która nie zostałaby przekazana im na ostrzu noża.Nie musicie się organizować, gdy zdecydujecie się zaprezentować swoją skargę w taki sposób. W rzeczywistości organizacja byłaby dla was przeszkodą; ale każdy głodny tramp, który czyta te słowa, sam skorzysta z tych małych metod prowadzenia wojny, które Nauka umieściła w rękach biednego człowieka, a wówczas staniecie się potęgą w tym lub jakimkolwiek innym kraju.

Dowiedz się jak używać materiałów wybuchowych!

Dedykowane włóczęgom przez Lucy E. Parsons.

 

Źródło:

 

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • eldka.opx.pl