Droga do domu(1),

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Tak na chwilkę od wszystkiego uciec…Uciekniesz ze mną?PROLOGWigilia Ewy – 24 grudnia 2013 rokuEsemes od Pawła:„Kochanie, wybacz, ale nie dam rady przyjechać na czas”.Ona: „O której będziesz?”.„Późno. Jutro wszystko nadrobimy. Kocham cię”.Co nadrobią? „Wigilia jest dzisiaj” – pomyślała z goryczą.Praca, praca, praca. Jego dyżury, jego pacjenci, jego klinika.Nawet Wigilii nie uda im się razem spędzić. A przecież obiecał, żezjedzą razem wieczerzę wigilijną, a potem pójdą na pasterkę.Kiedy mówiła mu, by przystopował z pracą, w odpowiedzisłyszała:– Próbuję jedynie zarobić na życie.– Ale jakie życie? Jakim kosztem? – zapytała. – Kim dlasiebie jesteśmy? – Spiorunowała go wzrokiem. – Dzielimy ze sobąłóżko, mieszkanie i nic więcej.– Dom z kominkiem. Zawsze o tym marzyłaś. – Nie dawał zawygraną.– Nie kosztem wszystkiego, nie kosztem wszystkiego. –Kręciła głową.– Kiedy już będziemy go mieli…Ewa zatkała sobie uszy. Nie chciała słuchać o domu zkominkiem. Ogień z kominka miał ją ogrzewać? Czy o to muchodziło?Zsunęła z ramion sukienkę. W samej bieliźnie stanęła przedsuto zastawionym stołem. Przez chwilę wpatrywała się wmigoczący płomień świec. To miał być ich wspólny wieczór,najpiękniejszy. W złości zaczęła zbierać ze stołu potrawy, po czymwszystko wyrzuciła do śmieci, wraz z talerzami i sztućcami.Nawet obrus wylądował w śmietniku. Spojrzała w prawo. Naśrodku pokoju stała wielka rozłożysta choinka. Cała w złocie iczerwieni. Rozwścieczona rzuciła w nią zapakowanym prezentem.Udało jej się trafić w bombkę. Spadła na podłogę i rozbiła się. Podpowiekami Ewa poczuła piekące łzy. Nie będzie płakać. Nie dziś,nie przez niego.Nagle zrozumiała, że musi wyjść z mieszkania. Odejść odniego. Właśnie teraz. Jeśli dzisiaj tego nie zrobi, nigdy nie znajdziew sobie dość odwagi. Ubrała się w dres, narzuciła na ramionakurtkę, szyję owinęła szalem i wyszła. Jak najdalej od niego, jaknajdalej od miłości swojego życia. Przestanie go kochać. Jutro,jutro się odkocha. Dzisiaj jeszcze za wcześnie.Pojechała do brata. Byli ze sobą blisko. I choć ostatnio Ewarzadziej się z nim kontaktowała, wiedziała, że może na niegoliczyć. Nacisnęła dzwonek. Otworzył zaspany.– Obudziłam cię? – zapytała zdziwiona.– Tak.– Jest dwudziesta.– I co? – Wzruszył ramionami. Mimo dwudniowego zarostu ipotarganych włosów wyglądał przystojnie.– Jest Wigilia.– No i?– Spędzasz ją sam?– Wyobraź sobie, że żadna z moich kochanek nie ma dziśczasu – uśmiechnął się ironicznie. – Wejdziesz?Jej trzydziestosześcioletni brat był… Hmm… Nałogowympodrywaczem. Przespał się z połową miasteczka. Najbardziejkręciły go mężatki. „Wiesz, taka to się nie zakocha. Ma zbyt dużodo stracenia” – mawiał siostrze, na co ona kręciła zpowątpiewaniem głową.Ewa zdjęła kurtkę i buty. Weszła do pokoju. Pościel na łóżkubyła skotłowana, a dookoła walały się papierki po słodyczach.– Nic nie mów – powiedział Michał.– Nie zamierzałam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • eldka.opx.pl