Drzwi do przeznaczenia,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział 12
PWE
Odeszła. Tak po prostu, przyłożyła mi w twarz i odeszła. To chyba jakiś sen. Jak
mogła zrobić coś takiego po tym wszystkim, co stało się w limuzynie?
A tak w ogóle, co to było? Co się ostatnio ze mną dzieje? Jak mogę jednego dnia
twierdzić, że kocham Catherine, a drugiego prawie kochać się z Bellą? Ten nagły
pociąg do niej przeraża mnie.
Nie wiem zupełnie, co mam robić. Gdzie ona mogła pójść? Dom Jaspera to jedyne
miejsce, dokąd mogła uciec.
Cholera jasna! Zupełnie jej nie rozumiem. Przecież było jej dobrze, widziałem to.
Jęczała, wiła się i sama mnie całowała. Czemu nagle zmieniła zdanie? Cholerny
szofer! Wszystko spieprzył.
Wróciłem wspomnieniami do tej sytuacji. Wyglądała tak pięknie, tak seksownie…
Sukienka, która pokazywała jej pełne piersi, włosy upięte tak, że odsłaniały cudowną
szyję, którą pragnąłem całować. Kurwa, co mi strzeliło do głowy? Nigdy nie
zachwycałem się kobietami. Miałem każdą, jaką tylko chciałem. Były na każde moje
skinienie.
Aż nagle pojawiła się Bella, która z jednej strony mnie kusi, z drugiej odtrąca. Nigdy
nie byłem tak traktowany, nie musiałem się wysilać. Nie podoba mi się to. Straciłem
moją kontrolę, moje opanowanie.
Siedziałem w limuzynie chyba z pół godziny, nie mając ochoty pójścia do domu.
Nagle zadzwoniła moja komórka. Jasper.
- Czego chcesz? – zapytałem niezbyt grzecznie.
- Coś ty do cholery zrobił tej dziewczynie?! - wykrzyczał. - Nie może przestać płakać.
Wygląda strasznie!
Odetchnąłem z ulga. Mogłem być już spokojny.
- Więc, jest u ciebie? Uff, to dobrze. Martwiłem się. Jasper, słuchaj, opowiem ci kiedy
indziej. Nic takiego się nie stało. Opiekuj się nią.
- Tego akurat nie musisz mi mówić. Znam ją lepiej od ciebie. I mam nadzieję, że
opowiesz, bo wiesz, że nie dam ci spokoju. Nie mogę patrzeć, jak ona cierpi.
- Ok, obiecuję, opowiem ci. Muszę kończyć, cześć.
Rozłączyłem się i poszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie, ukrywając twarz w
dłoniach. Co ja narobiłem? Przecież nie chciałem jej skrzywdzić. A teraz cierpi, jak
mówi Jasper. Chociaż, co ja takiego zrobiłem? Pragnę jej, ona mnie też. Czy coś w
tym złego?
Może chodzi o to, że ona jest z innych czasów? Nigdy o tym nie myślałem. Jak musi
się czuć, jaka jest zagubiona. W osiemnastym wieku przecież takie zachowanie nie
uchodziło. Kobiety, które tak się zachowywały, traktowano jak dziwki. Może ona też
tak się poczuła?
Przypomniałem sobie jej spojrzenie - pełne bólu i wstydu. Może wtedy to sobie
uświadomiła? Byłem takim głupcem! Nie powinienem się zachowywać jak napalony
nastolatek, który chce przelecieć dziewczynę na tylnym siedzeniu samochodu.
Jestem debilem, bez wątpienia.
Wstałem i podszedłem do barku, aby nalać sobie whisky. Może drink mnie uspokoi.
Zbliżyłem się do okna i powoli sączyłem napój. Nagle coś przykuło moją uwagę.
Facet w czarnym płaszczu. O takim wspominała Bella, ale wtedy to
zbagatelizowałem. Stał na zewnątrz i patrzył się w moje okno, paląc papierosa. Czy
to kolejny dziennikarz, szukający brudów? Przyjrzałem mu się bliżej. Trochę dłuższe,
czarne włosy, bardzo wysoki. Nic więcej nie mogłem zobaczyć z tej odległości. Ciągle
tam stał i wpatrywał się.
Nie wytrzymałem. Pobiegłem do drzwi i szybko zjechałem windą na dół.
Wystrzeliłem z niej jak z procy i wybiegłem na dwór. Mężczyzna szybko mnie
zauważył i zaczął biec w kierunku centrum. Zacząłem go gonić. Obejrzał się w tył, a
ja zobaczyłem niesamowicie niebieskie oczy. Przebiegł przez ulicę, nie patrząc na nic.
Podążyłem za nim, jednak o mało nie wpadłem pod samochód. Kierowca zaczął
krzyczeć do mnie przekleństwa. Rozejrzałem się wokół. Zgubiłem go. Cholera.
Kto to mógł być? Niepokoiłem się, to mógł być jakiś psychol. Może spodobała mu się
Bella i teraz ją śledzi? Postanowiłem bacznie obserwować najbliższą mi okolicę.
Wróciłem z powrotem do apartamentu, napełniłem ponownie szklankę. I tak, przez
całą noc, wypiłem całą butelkę. Kręciło mi się w głowie, więc położyłem się na
kanapie. Przypomniał mi się dzień, kiedy wróciłem pijany do domu i pocałunek z
Bellą.
Nie mogłam się oprzeć. Już wtedy powinienem coś zauważyć. A ja głupi wmówiłem
sobie, że to wina wypitego alkoholu. Byłem taki ślepy. Co ja tak w ogóle czuję do
niej? Pragnę jej, to wiem na pewno. Pragnę ja całować, dotykać, pieścić. Nie wiem,
skąd to się u mnie wzięło. Przecież na początku nawet mi się nie podobała. Nie jest
pięknością, jak Victoria czy Tanya. Jednak jest niesamowicie kobieca i seksowna. Te
pełne usta, stworzone do całowania, te długie włosy, które chciałbym głaskać, te
wielkie oczy, na które mógłbym patrzeć godzinami. Stop! O czym ja w ogóle myślę?
Boże, chyba mi niedobrze. Muszę spróbować zasnąć.
Usnąłem i śniłem o przedziwnych rzeczach. Bella ubraną w suknię ślubną, stojąca
przed ołtarzem i uśmiechająca się do zgromadzonych. Wyglądała zjawiskowo.
Stałem w drzwiach kościoła, ubrany we frak. Nie wiem czemu, ale to ja szedłem w jej
kierunku. Nagle u jej boku pojawił się ktoś inny. Stanąłem zaskoczony. To
mężczyzna, którego widziałem pod oknem! Podszedł do niej, na co ona uśmiechnęła
się promiennie. Przyszedł ksiądz, która zaczął udzielać im ślubu. Krzyczałem, ale
nikt mnie nie słyszał.
Obudziłem się nad ranem, zlany potem. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, więc
wstałem i poszedłem do kuchni, by zażyć coś przeciwbólowego. Usiadłem na krześle
i położyłem głowę na zimnym stolę. Nigdy więcej nie będę pić.
Chwilę później poszedłem pod prysznic, zostając pod ciepłą wodą dobrą chwilę,
oddałem się przyjemnemu relaksowi. Następnie zadzwoniłem do Jaspera, aby
porozmawiać z Bellą. Oczywiście, nie chciała ze mną gadać. Westchnąłem. To będzie
trudniejsze, niż myślałem.
Nie poszedłem do pracy. Siedziałem cały dzień w domu, oglądając durne kreskówki
i przypadkowe programy. Wieczorem znów zadzwoniłem, a ona znowu nie chciała
podejść do telefonu. Tak minął cały tydzień, w którym pojawiałem się w pracy
sporadycznie jedynie na ważnych spotkaniach. Nie obchodziła mnie cała reszta.
Wydałem odpowiednie polecenia i miałem nadzieję, że poradzą sobie beze mnie.
Przez cały tydzień Bella nie chciała ze mną rozmawiać. Miałem tego serdecznie dość.
Był piątek i zamierzałem wziąć sprawy w swoje ręce. Jasper wyjechał do Bostonu, na
konferencję, a Tanya miała pokaz mody. Bella była więc sama w domu, a ja miałem
zapasowe klucze, które Jasper dał mi dawno temu.
Nie czekając na limuzynę, złapałem taksówkę i podjechałem pod jego apartament.
Odetchnąłem głęboko. Byłem zdenerwowany. Zapukałem do drzwi, po drugiej
stronie dało się słyszeć delikatne szuranie.
- Kto tam? - usłyszałem jej cichy głos.
- Edward – odezwałem się.
Odpowiedziała mi cisza.
- Edward, odejdź, proszę. Nie chcę się z tobą widzieć – w końcu się odezwała.
O nie, kochana, nie będzie tak łatwo. Mam dość twojego unikania mnie.
- Nie odejdę stąd, dopóki nie porozmawiamy. Otwórz drzwi.
Usłyszałem, jak westchnęła. To chyba dobry znak.
- Nie, idź sobie, nie otworzę ci. Zrozum, nie jestem jeszcze gotowa.
Nie jest gotowa? Dobre sobie. Jak nie chce po dobroci, to spróbujemy siłą.
- No cóż, skoro tak mówisz – powiedziałem cicho i otworzyłem drzwi moim
kluczem.
Zobaczyłem jak biegnie do łazienki, ale nie dałem jej szans na ucieczkę. Złapałem ją
za ramię i przycisnąłem do ściany. Moja chęć na rozmowę nagle odpłynęła w siną
dal. Spojrzałem na jej zarumienione ciało i mokre włosy i poczułam przypływ
pożądania.
- Teraz już mi nie uciekniesz – wychrypiałem, przybliżając się do niej.
Nie uciekała, nie szarpała się ze mną. Po prostu stała, ciężką oddychając i wpatrując
się we mnie.
Nagle westchnęła głęboko i wyszeptała:
- Już nie chcę uciekać.
Nie mogłem dłużej wytrzymać. Złapałem w pięść jej włosy i przycisnąłem jej usta do
swoich. Westchnęła głośno i zaczęła odwzajemniać pocałunek. Otworzyła usta, dając
mi wolny dostęp. Wśliznąłem się językiem, dotykając podniebienia i walcząc z jej
językiem. Całowaliśmy się namiętnie, przygryzając nawzajem wargi. Przejechałem
językiem po jej ustach, były takie słodkie... Owinęła ręce wokół mojej szyi,
przyciskając mnie mocniej do siebie. Poczułem, jak momentalnie twardnieję.
Złapałem jej nadgarstki i przycisnąłem do ściany. Bella sapnęła w moje usta.
Zjechałem wargami do jej szyi. Lizałem, ssałem i gryzłem. Przekręciła lekko głowę,
dając mi lepszy dostęp. Przejechałem językiem przez całą jej długość. Głośno
westchnęła. Dotarłem do uszu i zacząłem delikatnie ssać małżowinę, a Bellą
wstrząsnął dreszcz.
- Pragnę cię – wyszeptałem. - Chcę cię całować i dotykać... wszędzie. I chcę, żebyś też
mnie dotykała.
Na te słowa Bella wydała głośny jęk i zaczęła mnie z pasją całować. Uzmysłowiłem
sobie, że wciąż stoimy przy ścianie. Złapałem ją za uda i założyłem nogi na swoje
biodra. Przycisnąłem ją do siebie, żeby poczuła, jak bardzo jestem podniecony.
Otworzyła gwałtownie oczy i spojrzała na mnie zaskoczona.
Uśmiechnąłem się do niej krzywo.
- Czujesz, jaki jestem twardy dzięki tobie? – szeptałam jej do ucha, przy okazji lekko
je przygryzając. Poczułem, jak nią wstrząsnęło. - Tylko ty sprawiasz, że tak się czuję.
Zaniosłem ją do pokoju gościnnego, ciągle całując i położyłem na łóżku. Leżała tam,
w za dużych spodenkach i bluzce, przez którą widać było jej stwardniałe sutki.
Mokre włosy rozłożyły się wokół. Była taka piękna. Taka seksowna. Wdrapałem się
na łóżko, kładąc się na niej. Poruszyła gwałtownie biodrami, wywołując mój jęk.
Złapałem za nie i powtórzyłem to. I jeszcze raz. Bella zaczęła sapać głośno. Znowu
zacząłem ją całować, a ona odwzajemniała pocałunki ochoczo.
Błądziłem rękami po jej ramionach i brzuchu. Koszulka podwinęła się, pokazując mi
spory kawałek jej ciała. Włożyłem rękę pod podkoszulek. Bella nie miała stanika.
Prawie doszedłem, gdy poczułem jej piersi w dłoniach. Idealnie do nich pasowały.
Wypięła się w kierunku moich rąk, z głośnym jęknięciem. Zacząłem je masować,
jednocześnie nadal ją całując. Był takie miękkie, takie pełne. Zaczepiałem palcami o
twarde sutki, przez co wiła się pode mną. Złapałem je w palce i zacząłem szczypać.
- Boże! – krzyknęła Bella.
Złapałem w palce koniuszki jej bluzki, gdy nagle usiadła. Spojrzała na mnie
zamglonym wzrokiem, po czym włożyła ręce pod moją koszulę. Zaczęła wodzić
palcami po moim torsie, a ja zamknąłem oczy. Wyjęła ręce i zaczęła powoli rozpinać
guzki, ciągle patrząc mi głęboko w oczy. Gdy je rozpięła, spojrzała na mnie i
westchnęła. Wyciągnęła rękę, po czym znowu ją schowała.
- Śmiało, dotknij – zachęciłam.
Położyła ręce na mojej klatce i zaczęła sunąc nimi po całym torsie. Powoli, muskając
lekko. Okrążyła palcami moje sutki i zjechała niżej, do brzucha. Nie mogłem już
dłużej wytrzymać. Popchnąłem ją z powrotem na łóżko, na co nieoczekiwanie
zachichotała. Ściągnąłem jej bluzkę, a Bella zasłoniła się. Oderwałem jej delikatnie
ręce.
- Nie zasłaniaj się, jesteś piękna – wyszeptałem.
Przez chwilę po prostu tylko patrzyłem. Jej piersi były takie piękne, jędrne i krągłe.
Idealne. Pochyliłem się i wziąłem w usta sutek. Bella wygięła się w łuk, ciągnąc mnie
mocno za włosy. Zasyczałem. Ssałem, lizałem jeden, potem drugi. Przygryzłem go
lekko, okrążając wkoło językiem.
- Edward – westchnęła.
Powędrowałem na jej brzuch, wkładając język do pępka. Jej piersi szybko unosiły się
i opadały wraz z przyspieszonym oddechem. Widok jej takiej sprawiał, że mój penis
stał się jeszcze bardziej twardy. Dotarłem ustami do krawędzi jej spodenek i
zacząłem je ściągać, bardzo powoli. Spojrzała na mnie przestraszona, więc
powróciłem do jej ust, całując ją znowu. Jednocześnie nadal zsuwałem szorty.
Ściągnąłem je, a Bella została w czarnych, koronkowych majtkach.
Na ten widok, przez chwilę, przestałem oddychać. W końcu sam zdjąłem spodnie,
zostając tylko w bokserkach. Bella spojrzała na nie, przygryzając wargę. Była trochę
przestraszona. Położyłem się z powrotem na niej, przylegając do niej całym ciałem.
Uczucie było wprost niesamowite. Zacząłem poruszać lekko biodrami. Jej piersi
ocierały się o mój tors, a mój penis o jej majtki. Bella błądziła drobnymi palcami po
moich plecach.
Nie mogąc już tego dalej przedłużać, zniżyłem się i bardzo powoli zacząłem zsuwać
jej majtki. Na widok przed moimi oczami, prawie jęknąłem głośno. Przybliżyłem
rękę do kępki czarnych włosów i dotknąłem jej. Bella sapnęła i ścisnęła uda.
- Cii, rozluźnij się. Nie bój się, chcę ci tylko sprawić rozkosz – zapewniałem ją.
Niepewnie znowu je rozchyliła, a ja położyłem tam całą rękę. Ugniatałem i
masowałem lekko, zjeżdżając coraz niżej. Włożyłem jeden palec do środka, czując,
jaka jest ciasna i... mokra. Nie mogłem już dłużej wytrzymać. Włożyłem drugi palec,
i ruszałem nimi przez chwilę. Bella wiła się i jęczała. Wysunąłem z niej palce i
zdjąłem swoje bokserki. Zarumieniła się i oderwała ode mnie wzrok. Zaśmiałem się z
jej zawstydzenia. Złapałem ją za głowę i pocałowałem mocno i namiętnie. Spojrzała
w końcu na mego dużego w tej chwili penisa i sapnęła, zagryzając wargę. Położyłem
się na niej, układając między jej udami. Błądziłem rękami po jej piersiach, ramionach
i plecach. Musiałem ją przygotować.
- To może troszeczkę zaboleć – ostrzegłem.
Kiwnęła głową i założyła nogi na moje biodra, przyciągając mnie jeszcze bardziej.
Odetchnąłem i za jednym zamachem wbiłem się w nią. Krzyknęła krótko i głośno, a
z jej oczu popłynęły łzy. Pocałowałem ją, uspakajając. Zostałem chwilę w takiej
pozycji, po to, żeby się przyzwyczaiła. Po chwili poruszyłem się lekko. Żadnych
krzyków.
- Już cię nie boli?
- Nie, jest dobrze – wyszeptała cicho.
Zacząłem się poruszać, najpierw wolno, potem coraz szybciej. Wchodziłem i
wychodziłem, wykonując długie pchnięcia. Bella z początku cicha, nagle zaczęła
jęczeć i odpowiadać na moje ruchy. Złapałem ją za pośladki i wbiłem się jeszcze
głębiej. Moja kochanka wbijała paznokcie w me plecy, powodując rozkoszny ból.
Nieoczekiwanie ugryzła mnie w ramię, przez co jęknąłem głośno. Przyspieszyłem,
pchając i ugniatając jej pośladki. Bella odpowiadała na każdy mój ruch, co rusz
głęboko mnie całując.
Nagle poczułem jak zaciska się wokół mnie i wiedziałem, że to nadchodzi.
Pochyliłem się i wziąłem w usta jej stwardniały sutek, ssąc go mocno. Bella wygięła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • eldka.opx.pl